Po długiej chorobie nasza kochana Pika odeszła za tęczowy most...
Dziękujemy ci kochana, że napełniałaś radością nasze życie. Zostaniesz na zawsze w naszej pamięci... Ostatnie dni to były nagłe wahania stanu zdrowia Pikuszki. Jednego dnia chodziła innego nawet głowy nie miała siły podnieść. A wszystko zaczęło się też nagle z dnia na dzień w święta wielkanocne jak w jej oczku pojawił się wylew.
Potem w drugim... i kituszka oślepła. Weterynarz dał masę zastrzyków, a potem kotka co dziennie dostawała leki na nadciśnienie i krewka z oka jednego zeszła to potem w drugim się pojawiła. I tak było różnie. Chodziła po domku nie widząc na swoje oczęta. A może coś tam jakieś światełko widziała.
I tak funkcjonowała do 20 września 2018 roku. Wtedy to nagle z dnia na dzień opadła z sił... nie chciała jeść. Dostawała płyny, miała apetyt ale nie mogła nić zjeść. Musiałem jej "wpychać" głębiej w pyszczek jedzonko i wtedy chętnie łykała. Ostatnie kilka dni nic nie jadła i nie piła prawie...
Eh...nie będę opisywał jej ostatnich chwil życia... ale do końca byliśmy z nią... głaszcząc ją po główce i mówiąc do niej dostawała kroplóweczki. Dziś postanowiliśmy oszczędzić jej dalszych cierpień.
Żegnaj najmilsza Pikuszko. ~~~~~~~~
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz